Za czasów, kiedy proboszczem w Warzycach był ksiądz Walentynowicz, przybyło do wsi 24 zbójców na czele ze swoim hersztem. Zamierzali ono okraść kościół, plebanię i skarbiec księdza. Cały majątek parafialny został ukryty przez przebiegłego duchownego w dwóch skrzyniach. Co kosztowniejsze rzeczy schował ksiądz do skrzyni żelaznej i miał ją na oku we dnie i w nocy. Pozostałe kosztowności zamknął w skrzyni dębowej i schował na cmentarzu przy starym kościele. Korzystając ze swoich powiązań z Szatanem ksiądz dowiedział się, co go czeka i na zbójecką napaść postanowił się odpowiednio przygotować. W noc poprzedzającą napaść bandziorów przyszedł do niego Diabeł, obudził go o północy i razem uknuli plan zaskoczenia zbójców. Zaraz też ksiądz obudził swoją gosposię i polecił jej przygotować obiad na 24 osoby. Zażyczył sobie, aby potrawy były proste, ale mocno omaszczone. Kucharka zdziwiła się trochę, ale była już świadkiem najprzeróżniejszych pomysłów swojego chlebodawcy, więc zabrała się do roboty. Kiedy zbóje penetrowali cmentarz przy starym kościele natknęli się na dębową skrzynię, rozbili ją i wszystko co zawierała zabrali. Rozochoceni ruszyli w kierunku plebani. Jakież było ich zdziwienie, gdy w drzwiach stanął sam ksiądz i serdecznie ich powitał. Przez cały czas był z nimi Diabeł. Udzielił mu czartowskiej mocy, i duchowny zamienił wszystkich zbójów w kamienne posągi. Po chwili przykrego doświadczenia przywrócił bandziorom ich dawną postać po to, by wymóc na nich przysięgę, że już nigdy więcej nie będą rabować kościołów, cmentarzy ani plebani. Po złożeniu uroczystej przysięgi oddali to, co zrabowali, a ksiądz zaprosił ich w nagrodę na syty obiad.
0 komentarzy