Dawno, dawno temu w warzyckiej parafii,
Żył ksiądz Walentynowicz co wszystko potrafił
Swą mądrość czerpał z księgi czarodziejskiej, Którą władały moce diabelskie
Żaden parafian nie znał księgi treści
Domyślał się tylko co się w niej mieści
Lecz na plebani kucharkę ciekawość zjadła
A gdy ksiądz wyjechał do księgi zajrzała
Za otwarcie księgi kobietę kara spotkała
Zjawiły się diabły, a ona zemdlała
Czarty zrobiły bałagan duży
Na szczęście ksiądz Maciej powrócił z podróży
Wymyślił dla nich trzy trudne zadania
Dla ziemskiego człeka nie do wykonania
Przez trzy długie noce czarty trzy doły kopały
I później do nich wodę przetakiem nalały
Drugą rzeczą było piękną karczmę postawić
Aby przed zachodem słońca lud mógł się w niej bawić
Lecz ksiądz Walentynowicz miał całkiem inne plany
Chciał kościół zbudować, a zmylić szatany
Gdy diabły księdza zamiarów się domyśliły
Niesione kamienie na polach porzuciły
Pospieszyły do księgi, aby się w niej schować
A ksiądz kazał w ścianie kościoła zamurować
Na dowód tego pamiętnego zdarzenia
Szukajcie ludzie na Foluszu kamienia
Na którym diabelskie plecy odbite
Są jak karty historii ukryte
A trzy stawy, które które za plebanią były
Swym pochodzeniem parafian straszyły
Więc je co prędzej ludzie zakopali
I złych się mocy już więcej nie bali
Justyna Hołosyniuk
Dorota Hendzel
0 komentarzy