Pewnego dnia wieczorem, spacerował ksiądz Walentynowicz po cmentarzu i głęboko się modlił. Spokój jego pacierzy zakłóciły dziwne odgłosy dobiegające z lipy rosnącej niedaleko. Duchowny cicho i ostrożnie podszedł do drzewa i zobaczył siedzące na nim Diabły i mocno o czymś dyskutujące.
Zbliżył się niedostrzeżony do drzewa i podsłuchał, że Diabły tej nocy wybierają się na ucztę do Rzymu, gdyż wysłały do Papieża przedniejszego Szatana, by jego Świątobliwość do grzechu nakłonił. Ksiądz nie przestraszył się Diabłów, bo przecież z nimi od dawna obcował, ale pomyślał od razu o tym, że Papież jest w ogromnym niebezpieczeństwie, skoro w piekle uknuto na niego zasadzkę. Wrócił szybko na plebanię, otworzył czarodziejską księgę i w tej samej chwili grupa energicznych diablików stanęła przed jego obliczem gotowa na jego rozkazy. Duchowny polecił im, aby zanieśli go natychmiast do Rzymu na żelaznych drzwiach od kościoła. Kiedy dotarli na miejsce ksiądz Walentynowicz dostał się do apartamentów papieskich i zobaczył przez dziurkę od klucza, że Papież siedzi przy jednym stole z Szatanem.
Namawiał on Papieża do grzechu, a ten nie mając żadnego wsparcia duchowego, pozostawiony sam na sam z Szatanem powoli zaczął mu ulegać. W ostatniej chwili wtargnął proboszcz Warzycki do pokoju papieskiego, podbiegł do stołu, uderzył Szatana w twarz, a on natychmiast zniknął pozostawiając po sobie trochę mazi. Papież był niezwykle wdzięczny duchownemu za to, że uratował jego duszę z szatańskich sideł, ale by oczyścić całkowicie swoje sumienie poprosił go o spowiedź.
Ksiądz go wyspowiadał i rozgrzeszył. Pożegnał Papieża i rozkazał Diabłom, by go z powrotem do Warzyc zaniosły. Drzwi żelazne przechowywał potem proboszcz za wielkim ołtarzem w starym kościele, jako że były pamiątką wielkiego wydarzenia.

0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.